wtorek, 8 września 2009

Trochę po grudzie



Zaczęło się!
Ciężki tydzień początku nauki w Bordeaux rozpoczęty jak stara macedońska nauka każe - na plaży! W niedziele brać erazmusowa różnymi środkami transportu udała się nad ocean, który swoimi monstrualnymi [w porównaniu z Bałtykiem] falami powitał to zagubione towarzystwo. Zagubione tym bardziej, że póki co wszyscy mamy problemy z komunikacją, gdyż twardo unikając tego barbarzyńskiego języka jakim jest angielski, udajemy, że potrafimi się wysłowić po francusku. No dobra, są tacy co mówią bardzo ładnie - ale to nie zmienia postaci rzeczy, że i oni mają problemy na lini człowiek-człowiek, gdyż nie mogą się dogadać z nami - coś tam dukającymi. Ale powoli nasze tematy wychodzą spoza kręgu "skąd pochodzisz" i "jakie zajęcia bedziesz robić w przyszłym tygodniu", by ewoluować w spólne żarty - czyli idzie dobrze :)

Tak, tak staż się zaczął i jest straszny. Głównie ze względu na Francuzów, którzy mają mnie za dziesiąte koło u wozu i w niczym nie chcą pomóc biednej sierocie z Polski. Nawet nie zwalniają swego słowotoku jak mówią do mnie, tylko trajkoczą a ja oui, oui i kiwam głową. Ale cóż, dziś nawet przeżyłem odpytkę u profesora, więc da się i to przeżyć.

Krótko reasumując - póki co jest pod górkę i to chyba jedną z tych niższych. Zobaczymy co nam, znaczy mi, przyszłość przyniesie. W weekend dwudniowy wypad na plaże, więc może się dziać dużo...

1 komentarz:

  1. Ty sobie leżysz na plaży, a się męczę z Twoim bałaganem w komputerze, który powoduje bardzo powolne jego działanie!
    No!:P

    OdpowiedzUsuń