poniedziałek, 5 października 2009

Wyliczanie południowe

Podsumowując, ostatni tydzień wzbogacił mnie w następującą wiedzę:

1)Wiem już w jaki sposób założyć dojście centralne, cewnik do tętnicy promieniowej oraz dowiedziałem się że anestezjologia potrafi być całkiem interesująca.

2)Zdobyłem podstawy produkcja wina – od samego momentu zbierania owoców, poprzez ich oddzielanie od gałązek, po fermentacje. Okazało się, że wcale siarka nie jest potrzebna do produkcji wina. Nie rozumiem.

3)Za przejechania na czerwonym świetle płaci się tu 90 eur. Na szczęście nie doświadczyłem tego osobiście. Za mój kolejny grzech – jazdę po torowisku tramwajowym (najlepszy szlak rowerowy w mieście!!!) ponoć jeszcze więcej. Za jazdę rowerem po spożyciu doba w areszcie i jakaś horrendalna suma. Ponadto wiem w jaki sposób miejscowi kradną rowery – cenna wiedza.

4)Mimo dwóch scentrowanych kół na moim rowerze da się przejechać 50 km.

5)We Francji istnieje pęczak i to całkiem niezły.

6)W nocnym autobusie można poznać bardzo ciekawych Francuzów. A o tej porze ja już mówię płynnym Balzaciem.

7)Poznałem czasownik nettoyer (sprzątać) – jak zamieszkam z dwoma dziewczynami, to przypuszczam, że się przyda.

A słucham:
Trebunie Tutki i VooVoo „Filozofia dramatu”
Michael Andrews „Mad World”











A jak się wypuści rowerkiem 20 km na południe to się znajduje takie cacuszka :)

4 komentarze:

  1. to czego używają jako środka konserwującego? bo nie wierzę że da sie zrobić wino bez żadnego środka konserwującego

    OdpowiedzUsuń
  2. oj tych cacuszek to ja Ci zazdroszczę, nawet ze scentrowanym kołem...

    ps. siary to się używa chyba do czyszczenia/odkażania butelek

    pps. zgadnij kto to ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Spytalem go sie czy dodaje cos do tego wina. Powiedział, że nie, wszystkie bakterie są na skórce, glukoza w środku. A jak go sie spytałem czy dodaje sulfaty, to powiedzial, ze nie. Tylko na wiosne by walczyc z grzybami. Potem dwa razy jeszcze chciałem go naprowadzić na temat i nic :/ więc nie wiem, bo pamiętam jak mój kolega biotechnolog mówił, że siarka to taka normalna sprawa w winach.

    OdpowiedzUsuń
  4. bo wino bez używania jakichkolwiek związków siarki jest trudno zrobić
    żeby robić wino bez siarki i żeby się udało to chociażby fermentacja musiałaby być w niskiej temperaturze prowadzona co samo już jest utrudnieniem no i potem w zasadzie takie wino by się nie nadawało to długiego stania, a słodkie to już zupełnie; no ale nie wiem, może to była jakaś "bio-winnica"

    nie rozumiem tego kawałka z bakteriami na skórce a glukozą w środku, przecież w moszczu jest i skórka i środek (to ze skórek ciemny kolor wina), a na skórce są jeszcze drożdże i szlachetne i dzikie i też dlatego używa się siarki, bo na szlachetnych siarka nie robi wrażenia natomiast można się pozbyć dzikich które nie są mile widziane
    siarka jest zupełnie normalna w winach i to nie tylko w tych tanich, znajdziemy ją w każdych, a najwięcej w słodkich
    no i w ogóle dwutlenek siarki jest bardzo popularnym konserwantem (ukrywa się pod pseudonimem E-220) i w wielu produktach spożywczych jest go o wiele więcej niż w winach więc ogólnie nie ma się czym podniecać ;)

    ale chyba nie powinnam się tu mądrzyć bo na pewno nie jestem tak mądra jak ten kolega biotechnolog bo studiuję tylko biologię (czytaj: nie dostałam się na medycynę) :P

    OdpowiedzUsuń