wtorek, 17 listopada 2009

Sensacje XX wieku.

Dzielnie, pomimo pękniętej szprychy, zardzewiałego łańcucha i scentrowanych kół w liczbie dwóch nieodpuszczał i gonił zadziornego zawodnika na stromym podjeździe wiodącym ze szpitala w stronę centrum. Mimo, że jego sprzęt ustępował kolarzówce lidera jego słowiański duch dodawał mu sił, jak to zwykł czynić w podobnych kluczowych momentach. Po skończonym podjeździe, obydwaj zdyszani, nadal utrzymywali między sobą ten sam dystans i szacunek. Jednak, niestety gdy na ostrym starcie po zmianie świateł Francuzowi pękł łańcuch i złapał przysłowiowego zająca, złośliwy Polak zaśmiał się (w duchu) z pięknisiów-fircyków.

Tak, tak, nadal jeżdżę rowerem, i nadal codzienna podróż do szpital jest dla mnie czystą radością. Mimo, że liczba elementów działających wadliwie w mojej maszynie zaczyna rosnąć wykładnikowo, to nadal ponosimy obopólną radość z naszych podróży.

Tyle o moim rowerze. Wybaczcie, że długo się nie odzywałem. Nad Bordeaux zawisnęła jakaś ciemna chmura i wasz dzielny korespondent spędzał zastraszająco dużo czasu pod kołdrą. W międzyczasie jednak przeprowadził pewne niezmiernie ciekawe dochodzenie.

Lipiec 1940 roku. Hitler na spotkaniu z Admirałem Raederem podjął decyzję nadającą miastu Bordeaux strategiczną rolę z rozgrywce toczonej na Oceanie Atlantyckim. Jej zwieńczeniem w 1943 roku stała się kolejna w wielkich inwestycji Kriegsmarine, prowadzona pod czujnym okiem Admirała Dönitza. 42 000 m2 betonowej konstrukcji wzniesione w porcie w Bordeaux pozwało zacieśnić niemieckim wilczurom pierścień wokół Wysp Brytyjskich. Od teraz 15 łodzi podwodnych mogło spokojnie drzemać pod 7 metrami żelbetonu, nie niepokojąc się o brytyjskie naloty. Baza nazwana Betasom, wchodziła w skład wielu podobnych wzniesionych na terenie okupowanej przez nazistów Francji. I tak, jak jej podobne w La Rochele, St Nazaire, Brest, Lorient stoi do dziś dzień niewiedząc czemu niebędac zburzoną pod koniec wojny. Czyżby de Gaulle nie czuł się pewny? Czyżby Zachód wolał mieć kilka porządnych żelbetowych pieczar na wypadek nieokiełznania czerwonego apetytu w Jałcie? Nie wiemy tego jednak i prawdopodobnie nigdy nie będziemy wiedzieć.





1 komentarz:

  1. j'adooooore la première photo ! où peut-on rencontrer ce mystérieux jeune homme ? :)

    OdpowiedzUsuń