Wyjazd do Paryża nie był jakąś tam błachą wycieczką, dniami wolnymi, odwiedzinami czy jakimiś tam innymi widzimisiami. O nie. Jak zwykle śpiesząc na ratunek rodzajowi ludzkiemu, tym razem w mieście Paryżu, przepędzaliśmy najeźdzców z kosmosu z ulic tej stolicy świata!
Aaaa! By nie zostać rozpoznanym, przybrałem na się stroje maskujące:
I do boju! Pierwszego rozłożyliśmy precyzyjnym strzałem z bagietki. Biadak, nawet nie miał czasu zapłakać za czasami swego dzieciństwa na Miedzianokurze, gdyż szalona entropia nieubłaganie przyśpieszyła w jego okolicy jak tylko pojawiły się pierwsze okruszki! Taki będzie oto los wszystkich co zniewolić nas chcą!
Było ich wiele, ale wszystkim skutecznie zaradziliśmy! Kolejny sukces w walce o galaktyczne przetrwanie!
Zostaje jeszcze tylko gwiazda śmierci...
19032017
7 lat temu