niedziela, 13 września 2009

Wyprawa

Dziś był, jako się rzekło, wielki dzień! Podczas sobotniej wyprawy nad Ocean ustaliliśmy wspólnie, że to czas najwyższy zrobić porządne zakupy. Po zebraniu z rana polsko-włoskiej ekipy udaliśmy się następnie po zakup najważniejszego przyrządu życia codziennego jakim jest ROWER. Co tydzień bowiem odbywa się tu, na placu otaczającym wielki kościół St. Michel, targ staroci na którym można zapewne kupić absolutnie wszystko. Oprócz ubrań, książek i innych oczywistych drobiazgów natrafiłem na takie skarby jak: zestaw szpad szermierczych, kilka fliperów, kozła gimnastycznego, sieci rybackie i tysiące innych nikomu chyba tak naprawdę niepotrzebnych rzeczy. No ale cóż, biznes się kręci póki jest popyt. Po długim poszukiwaniu udało mi się dopiąć swego przewodniego celu i zakupiłem piękny rower za 45 eur, chociaż przyznać należy, że negocjacje szły jak po grudzie. Mimo, że moje zdolności w dziedzinie obniżania cenny pierwotnej w tym roku znacznie się zwiększyły, lecz mimo tego Pana Od Rowerów musiałem rozpracowywać niemal pół godziny. Ale ostatecznie się udało! Rower zakupiony, teraz droga do szpitala będzie znacznie przyjemniejsza, no i rzecz niebagatelna - szybsza. Koniec z czekaniem na leniwe autobusy, lub pokonywania trasy na piechotę, bo miesięczny został w innych spodniach. Koniec! Nastała era roweru! Antivol też zakupiony więc niestraszni mi żadni amatorzy cudzej własności.

Poniżej zamieszczam krótką fotorelację z wyprawy na targ.

Miejsce zbiórki, plac Victoire, świadek naszych imprez i jedno z centralnych miejsc w Bordeaux. Tenże plac, z żółwią (???) rodziną na środku zapewne pojawi się jeszcze nie jednokrotnie jako bohater moich opowieści.


Giorgia pierwsza kupiła rower.


No i Tomek i jego rower!


A tu Thomas i jego... koszyk :) i stylowa kamizelka (spodnie, kamizelka, marynarka 12 eur). Wszystko do nabycia na targu w Bordeaux.


A juutro zaczyna się trzeci tydzień pobytu w tym dziwnym mieście. Oby pomyślny.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz