czwartek, 5 listopada 2009

Czy ma pan czas?

Muszę wyrazić swój głeboki podziw co do sprawności pewnej międzynarodowej organizacji, która rozpiętością zasięgu swych wpływów pokrywa się zapewne z CIA, Mossadem, Watykanem i polskim MSZ. Już domyślacie się? Tak tak, mówię o Chrześcijańskim Zborze Świadków Jehowy, którzy pojawiają się gdziekolwiek tylko nie podróżuje.

Niemówiąc już nawet o ciągłych randez-vous na ulicach miasta powiatowego Otwocka, to wszystko się zaczęło jak leżałem na trawniku przed moim wspaniałym SPA w Ohrid (Macedonia), czytając sobie jakąś wielce interesującą lekturę, zapewne o Monte Cassino. Kiedy to z lewej flanki atak na mnie przypuściła pewna staruszka. "Zdrawo! Lubicie czytać?", "No tak jakby" odpowiedziałem jednocześnie obserwujący wysuwający się z jej koszyczka pęczek pisemek. Chyba nawet, wiedząc już o co chodzi, wziąłem jeden do ręki ale ostatecznie uratowało mnie słowo klucz - "Nie razbiram pa makedonski", kiedy to usłyszałem z ust owej uroczej macedońskiej misjonarki słowa przypominające nasze Bóg i miłość.

A w Bordeaux kolo wziął mnie z podstępu - kiedy wracałem zmęczony ze szpitala a jednocześnie miałem całkiem dobry humor i sobie myślałem o różnych przyjemnych sprawach. No i jak się jakiś facet do mnie uśmiechnął no to i ja do niego. Tak chyba jest dużo lepiej na świecie - jak wszyscy do siebie się uśmiechamy. Jednakże zaraz po tym jak ów pan spytał się mnie czy mam czas wolny, to już wiedziałem co się święci. I tylko dlatego, że rozmowa była na wysokim, kulturalnym poziomie, to pozwoliłem mu znaleźć rozdział po polsku - tym razem opcja - je ne parle pas tres bien en francais - nie zadziałała (Ha! mówiłem Wam, że nas MSZ im nie nie dorównuje) Potem uzgodniwszy, że jestem katolikiem, i to wierzącym, kulturalnie sobie podziękowaliśmy, neofita ustąpił i każdy poszedł w swoim kierunku.

Nie ważne gdzie jesteście - oni byli już tam wcześniej!

1 komentarz:

  1. och! myślałam, że to greenpeace, na nich też należy uważać :P

    OdpowiedzUsuń